Uczymy dzieci porządku

 

 

Dla wielu z nas sprzątanie to koszmar i udręka. A gdyby tak potraktować je jak niezłą zabawę?

 

Wiadomo, że w mieszkaniu, w którym jest wszędobylski maluch, nie sposób utrzymać idealnego porządku. Jedną z podstawowych przyczyn jest to, że dorośli i dzieci prezentują różne stanowiska, jeśli chodzi o ład przestrzenny. Rodzice wymagają bowiem rzeczy niezrozumiałych - niektóre przedmioty mają być złożone na półkach, inne w odpowiednich pudełkach, jeszcze innych nie wolno wywlekać z szuflad (mimo że tam tkwią zupełnie bezużytecznie). Czasem mama i tata krzyczą, że w pokoju jest bałagan, a czasem są zadowoleni z porządku, choć tak naprawdę niewiele się zmieniło - tylko klocki leżą w innym niż dotąd miejscu.
Kwestia sprzątania i utrzymania porządku budzi więc sporo nieporozumień i emocji, bez których żyłoby nam się milej i spokojniej. Dlatego warto poznać, zapamiętać, a także wprowadzić w życie proste sztuczki, które pomogą poskromić domowy rozgardiasz, przekonać dziecko do porządku, a przynajmniej wykształcić sobie małego pomocnika.
Przewróciło się, niech leży

Na początek warto sobie uświadomić, że pewien nieład w domu trzeba po prostu zaakceptować. Nie unikniesz wyciągania durszlaków z kuchni do pokoju, kolejki zaparkowanej między butami w przedpokoju czy pojedynczych elementów układanki pod stołem. Masz do wyboru: albo przez cały dzień biegać z pochyloną głową i napotkane fragmenty mienia odkładać na swoje miejsce (co bardzo obciąża kręgosłup i nerwy), albo... zachować zdrowy rozsądek. Postaw w kącie kartonowe pudło i wrzucaj do niego wszelkie znaleziska. Wieczorem razem z dzieckiem posegregujecie je i odłożycie na miejsce. W ten sposób walczyć z bałaganem będziecie tylko raz dziennie, a maluch zdobędzie cenną wiedzę („Tą szczotką mama i tata szorują wannę. Gdzie ją trzeba odnieść?”).
Brak dostępu

Ogranicz liczbę szuflad i szafek, do których maluch ma dostęp. Pozwól na rewizję najwyżej w trzech, np. ze skarpetkami w sypialni i pokrywkami w kuchni (ułożenie ich na miejscu nie wymaga specjalnego wysiłku, a do zabawy nadają się wyśmienicie). Pozostałe możesz zamknąć na cztery spusty za pomocą specjalnych zatrzasków do szuflad i skobelków na szafki. Przy okazji jednak tłumacz dziecku, że pewne rzeczy należą tylko do mamy lub taty i nie wolno ich ruszać. Jeśli będziesz to robić stanowczo, cierpliwie i konsekwentnie, dziec- ko przyjmie to do wiadomości (co nie znaczy, że nigdy nie ulegnie ciekawości).
Rzut klockiem do celu

Postaraj się, żeby sprzątanie nie było nudne. Zaproponuj zabawę we wkładanie (lub wrzucanie, to robi więcej zabawnego hałasu) klocków do pudełka. Zróbcie wyścigi, kto pierwszy napełni pudło zabawkami. Niech samochodziki z pompą wjadą do swego pojemnika - garażu. Takie sprzątanie zapewne się dziecku spodoba. Szanse na to się zwiększą, jeśli pobawicie się razem. Od czasu do czasu zrób coś źle, np. włóż misia do pudła z klockami. Maluch będzie miał satysfakcję, gdy zauważy twój błąd, i ochoczo go naprawi.

 

 
Rączki małe do sprzątania doskonałe

Dla trzylatka największą atrakcją jest udział w prawdziwym „dorosłym” sprzątaniu.
Wykorzystaj to. Kiedy myjesz meble, daj mu wilgotną ściereczkę i poproś, by wytarł kurz z dolnych półek. Gdy zamiatasz, wręcz mu małą szczotkę i szufelkę. Niech zamiecie swój kawałek podłogi. Taki pomocnik może być wprawdzie nieco uciążliwy, ale warto uzbroić się w cierpliwość. W końcu jest to inwestycja na przyszłość.
 Wespół w zespół

Nawet jeśli maluch potrafi już posprzątać po zabawie, nie każ mu robić tego samemu, bo szybko znajdzie sobie inne, ciekawsze zajęcie.
Pomóż mu trochę; pamiętaj, że małemu człowiekowi trudniej niż tobie wykonać wiele czynności. Poza tym wspólne sprzątanie to dobra okazja, by pokazać dziecku, że można dzielić się obowiązkami i współpracować („Ty pozbieraj pluszaki, a ja znajdę wszystkie klocki”).
Sprytne sztuczki

Wykorzystuj sprytne pomysły na szybkie sprzątanie.
Życie ułatwią wam plastikowe pojemniki lub kartonowe pudła na zabawki. Nie trzeba w nich niczego układać, wystarczy wrzucić i już. Naucz także dziecko, by klockami lub układankami bawiło się na specjalnie do tego przeznaczonym prześcieradle, bo na pstrokatym dywanie małych części niemal nie widać. Po zabawie wystarczy zebrać cztery końce i zawiązać niczym węzełek Włóczykija (można też ściągnąć je zwykłą grubą gumką). Da sobie z tym radę nawet czterolatek.
 Popsute? Do worka!

Umieść na ścianie pokoju dziecięcego duży płócienny worek. Tam maluch będzie mógł wrzucić misia z urwaną łapką, połamane kredki, gitarę, w której wyczerpały się baterie, samochodzik bez kół, wszystko, czym już nie może się bawić. Raz na miesiąc przejrzyjcie zawartość worka. Część na pewno wróci do łask. Wystarczy przyszyć łapkę, zatemperować kredki, wymienić baterie. Zabawki, których nie da się już naprawić, włóż do torby foliowej i wynieś do piwnicy. A po paru miesiącach, jeśli maluch się o nie nie upomni, po prostu wyrzuć.
Za pół godziny zaczynamy

Nie zmuszaj dziecka, by natychmiast przerwało zabawę i zajęło się sprzątaniem. Daj mu trochę czasu. Jeśli zbliża się pora spaceru czy kolacji, uprzedź o tym co najmniej pół godziny wcześniej i przypomnij kilka razy.
Pochwała czyni cuda

To prawda, że misiek nie powinien leżeć pod stołem, ale nikt nie jest doskonały. Poza tym nic tak nie zniechęca do wysiłków jak krytyka. Oczywiście ty posprzątałabyś szybciej i dokładniej. I nie wrzuciłabyś skarpetek do pudła z klockami... Ale nie masz chyba ochoty tego robić sama, prawda? Jeśli maluchowi choć w części uda się zapanować nad bałaganem w pokoju dziecięcym, doceń jego wysiłki i nie zapomnij pochwalić: „Wszystkie samochodziki są w pudełku! Brawo!”, „Ale pięknie posprzątałeś, dziękuję”.